Relacje

Ekipa filmowa uczestniczyła jesienią 2008 r. w rejsie
od Kaliningradu do Santa Cruz przez 35 dni
i od Rostocku do Kaliningradu przez 10 dni.

Wiadomość ze statku z 12.10.2008

Niestety, już nie złapiemy chyba zasięgu do Santa Cruz, więc nie prześlę raczej żadnych zdjęć z podróży. Próbowałem jeszcze kilka dni temu, kiedy łapałem zasięg wypływając z Bremerhaven, i potem w Kanale La Manche wysłać Mmski, ale niestety telefon odmawiał mi posłuszeństwa. Zbieram się więc teraz i piszę kilka słów.

Wypływamy z Zatoki Biskajskiej i kierujemy się dziś ku południu na Atlantyk. Wczoraj płynęły z nami dwa delfiny. Pięknie fikały radosne koziołki wzdłuż dziobu. Niestety, gdy ustawiliśmy dobrze kamerę – trzeba ją było umieścić na bukszprycie – popłynęły na herbatę do cioci i już ich więcej nie zobaczyliśmy. Ale mówiły, że wrócą.

Film jak każdy, układa się jak chce. Nie ma jednego bohatera, ani trzech, jest po prostu grupa. Nikt nie jest takim samograjem, na tyle interesujący, inny, ciekawy, by pociągnąć cały film. Za to grupa opowiada o jakiejś społeczności. Mamy kilku-kilkunastu chłopców, którym przyglądamy się w kubrykach – to ich miejsca, gdzie śpią i rzadko odpoczywają. Bo prawie cały dzień mają zajęcia przerywane tylko czterema posiłkami. Prawdziwy moment odpoczynku to wieczór. I wtedy udało nam się nakręcić kilka fajnych, zabawnych ale nie tylko, scen. Ciągniemy tych kilku chłopców bardziej niż innych. Przyglądamy się im, mam nadzieję, że dopełnimy ich portrety ciekawymi rozmowami.

Są zwyczajni, ale ciekawi przez to, że wychowuje ich właśnie praca na morzu. Pojawiają się też dorośli. Jeden bosman kocha muzykę, uczy chłopców nut, dwaj starsi nauczyciele przed emeryturą spacerują całymi dniami po statku i jak dobrzy dziadkowie doglądają swoich kursantów. Czy są zdrowi, czy nic nie potrzebują, czy już kładą się spać, czy wyczyścili wszystko dobrze w kubryku, bo za chwilę przyjdzie komisja porządkowa szukać z pełną bezwzględnością najmniejszego brudu. Jest też oficer KO. Zajmuje się porannymi ćwiczeniami i ogólnym porządkiem wśród kursantów. Budzi w nich strach i karne posłuszeństwo. Jest tęgi lekarz, który patrząc na swego małego pacjenta długo, długo zapisuje strony w swoim notatniku nim poda swoją krótką diagnozę. No i chłopcy, którzy w dzień pracują a wieczorem wygłupiają się, rozmawiają, czasem o rzeczach poważnych, ale najwięcej bawią się swoimi telefonami komórkowymi. No i czekają ich pod koniec rejsu ciężkie egzaminy. Muszą się więc też uczyć.

To tyle. Tak pracujemy, taśmy schodzą, bo nie idzie zaplanować wydarzeń na statku, musimy się do nich dopasowywać.

Staramy się też pięknie ograć manewry na pokładzie. Przedwczoraj Rafał filmował dla nas ujęcia chłopców na rejach z dużej wysokości, Marcin prócz scen z bohaterami filmuje pięknie przyrodę, Jarek prócz pięknych szumów wentylatorów, próbuje wyłowić subtelne szumy wiatrów i szepty bohaterów, a ja staram się w tym wszystkim nie zwariować.
Pozdrawiamy serdecznie, odezwę się jeszcze.

Maciej + Team

Kruzenshtern