Relacje
Ekipa filmowa uczestniczyła jesienią 2008 r. w rejsie
od Kaliningradu do Santa Cruz przez 35 dni
i od Rostocku do Kaliningradu przez 10 dni.
Relacja z ostatniego etapu zdjÄÄ
JuĹź w domu, w ciepĹych bamboszach, przy kubku gorÄ cej herbaty znajdujÄ chwilÄ, by streĹciÄ zainteresowanym przebieg ostatnich naszych prac.
PrzyjechaliĹmy do Rostoku 23.11.2008. Nasza maĹa ekipa powiÄkszyĹa siÄ o jednÄ osobÄ, mojÄ ĹťonÄ JolantÄ, ktĂłra peĹniĹa rolÄ fotografa. Wszystkie wiÄc zdjÄcia z tego etapu zawdziÄczamy Jej czujnemu i cierpliwemu oku fotoreportera.
Kruzenshtern staĹ przy nabrzeĹźu i z dumnie wyciÄ gniÄtym bukszprytem witaĹ nas juĹź jak swoich. NiecaĹe 100 metrĂłw dalej staĹ drugi Ĺźaglowiec. OkazaĹo siÄ, Ĺźe zawitaĹ do Rostoku nasz znajomy Sedov, prawie bliĹşniaczy statek rosyjski, ktĂłry takĹźe ksztaĹci na swoim pokĹadzie mĹodych kursantĂłw na marynarzy.
Z tego spotkania wynikĹa pierwsza scena. ZaĹogi obu ĹźaglowcĂłw postanowiĹy siÄ spotkaÄ na boisku sportowym. Tam zaskoczyĹa nas zima. Marynarze w swoich pasiastych strojach doĹÄ abstrakcyjnie wyglÄ dali na tle biaĹego boiska. Z okrzykiem Urra! pod rosyjskÄ flagÄ rozpoczÄli wspĂłlny mecz. ZaĹoga Kruzenshterna wygraĹa go 5:1. OpisujÄ to tak szczegĂłĹowo, gdyĹź obawiam siÄ, Ĺźe scena ta nie wejdzie do filmu, a myĹlÄ Ĺźe byĹa zabawna i warta przypomnienia.
W porcie staliĹmy trzy dni. Przez ten czas staraliĹmy siÄ filmowaÄ brakujÄ ce ujÄcia, ktĂłre moĹźna byĹo zrealizowaÄ na lÄ dzie oraz wywiady.
Tak, pierwszy raz sprĂłbowaĹem przeprowadziÄ rozmowy w swoim filmie z kilkunastoma wybranymi chĹopcami. Kto wie, moĹźe to bÄdzie dobry trop? NiektĂłrzy zaskakiwali nas swojÄ szczeroĹciÄ . NiektĂłrzy naprawdÄ potrafili wzruszyÄ albo rozbawiÄ.
Ostatniego dnia przy nabrzeĹźu wszyscy chĹopcy ustawili siÄ do pamiÄ tkowego zdjÄcia z Kapitanem oraz oficerami przed dziobem statku.
PiÄknie wyglÄ daĹo 120 galowo ubranych marynarzy na tle wielkiej czarnej bryĹy smukĹego Ĺźaglowca.
Na morze wypĹynÄliĹmy ostatni raz pod Ĺźaglami. Akurat dobrze powiaĹo.
ZdÄ ĹźyliĹmy wiÄc zrobiÄ trochÄ zdjÄÄ morza i statku przy Ĺadnie wypeĹnionych Ĺźaglach. Ale juĹź nastÄpnego dnia rozpoczÄĹy siÄ manewry zdejmowania Ĺźagli.
JednoczeĹnie zaczÄĹy siÄ dĹugo oczekiwane ze strachem egzaminy koĹczÄ ce teoretycznÄ edukacjÄ na Ĺźaglowcu. StaraliĹmy siÄ w tym wszystkim uchwyciÄ naszych bohaterĂłw. Bali siÄ i stÄkali, zapominali i ĹciÄ gali, ale koniec koĹcĂłw z róşnym efektem wszyscy zdali.
FilmowaliĹmy od wczesnego rana do późnej nocy. ChĹopcy wyczuwali juĹź trochÄ wiÄkszy luz, moĹźna byĹo ich wyciÄ gaÄ czÄĹciej na filmowanie scen. Byli teĹź, tak mi siÄ wydaje, bardziej Ĺźyczliwi i skorzy do pomocy. SzczegĂłlnie w kubryku nr 10 czuliĹmy siÄ zawsze dobrze. Tam jakby chĹopcy dojrzalsi i weselsi. Sami woĹali nas, gdy szykowali jakieĹ wygĹupy lub gdy dziaĹo siÄ u nich coĹ ciekawego.
Tak byĹo np. w ostatniÄ noc, gdy poprzebierani zorganizowali u siebie dyskotekÄ przy muzyce z telefonu komĂłrkowego. Zabawa przemieniĹa siÄ wkrĂłtce w wielkÄ bitwÄ. Emocje zebrane przez tyle czasu nareszcie znalazĹy jakieĹ ujĹcie.
Rejs trwaĹ krĂłtko, czas przy pracy szybko mijaĹ. Po trzech dniach dopĹynÄliĹmy do brzegĂłw Rosji i ostatnie trzy doby dryfowaliĹmy po przybrzeĹźnych wodach szykujÄ c statek do zimowego odpoczynku. Na pokĹadzie wieczna krzÄ tanina, my staraliĹmy siÄ filmowaÄ uciekajÄ ce sceny.
PoĹźegnaliĹmy siÄ w wieczornej scenie z dwoma starszymi kapitanami NikoĹajem i Konstantinem, z ktĂłrymi podczas caĹego rejsu udaĹo nam siÄ sfilmowaÄ wiele zabawnych spotkaĹ. PoĹźegnaliĹmy siÄ z Sergiejem, starszym oficerem dbajÄ cym o ĹźelaznÄ dyscyplinÄ na statku. PrzeprowadziliĹmy dĹugÄ rozmowÄ z Kapitanem i juĹź sam nie wiem, co jeszcze udaĹo nam siÄ przez ten czas zrealizowaÄ.
1.12.08 wpĹynÄliĹmy o Ĺwicie do macierzystego portu SwietĹyj niedaleko Kaliningradu. Na brzegu czekaĹa na nas druga ekipa, by sfilmowaÄ przybijajÄ cego Kruzenshterna i pomĂłc nam przy zdjÄciach witajÄ cych mam, cioÄ, tatĂłw, wujkĂłw i dziewczÄ t naszych bohaterĂłw.
Nasza Producentka Dorota Roszkowska jeszcze tego samego wieczora zaprosiĹa nas na wspĂłlnÄ porzÄ dnÄ kolacjÄ, ktĂłrej od tak wielu dni nam brakowaĹo po surowym marynarskim wikcie.
W Kaliningradzie zostaliĹmy jeszcze dwa dni, by przyjrzeÄ siÄ z kamerÄ miastu, ktĂłre co roku wydaje tylu mĹodych marynarzy.
3.12.08 wrĂłciliĹmy wszyscy szczÄĹliwie do domu.
Gdy prĂłbujÄ teraz ogarnÄ Ä wszystko wstecz, ciÄĹźko jest mi wyobraziÄ sobie, jaki udaĹo nam siÄ zrobiÄ film. Czy speĹniĹo siÄ to, co sobie zamierzyĹem. Trudno byĹo zrealizowaÄ to, co mamy, ale czy to wystarczy, by zainteresowaÄ wybrednego dziĹ widza?
Teraz nastÄpuje czas, ktĂłry lubiÄ najbardziej i w ktĂłrym niedĹugo wszystko siÄ okaĹźe. PrzeglÄ danie materiaĹĂłw i dĹugi montaĹź.
PrĂłbowanie, porĂłwnywanie, skracanie, wyrzucanie i wracanie do poczÄ tku. Mam nadziejÄ, Ĺźe za kilka miesiÄcy okaĹźe siÄ, Ĺźe byĹo warto.
Wasz reĹźyser